W matni
I jeszcze jedno przykre doświadczenie.
Kiedy ci mówię, że już nie wytrzymam,
uciszasz morze, mówisz - to się
zmieni.
Jednak zrozumieć czemu w lecie zima,
trudno mi czasem, chociaż wierzę w
ciebie
i po omacku szukam cię w oddali.
Wiem, wiem - przychodzisz z pomocą w
potrzebie.
Tylko tak boli - gdy się świat zawali.
Wybrałeś dla mnie wyboistą drogę.
Przecież na łąkach zakwitają kwiaty,
a ja - zrządzenia noszę ślady w sobie,
i od kolebki brnę kamiennym światem.
Nieraz spadałam w przepastne urwiska,
traf tyle razy ogień w lód zamieniał,
anioła w diabła - wrogim okiem błyskał,
promienie słońca utonęły w cieniach.
Meta już bliska, a fatum niezmiennie
rani mi stopy, jak mam dalej kroczyć.
Widzisz - ja słabnę, gdy rosną
kamienie.
Zwróć w moją stronę swoje dobre oczy.
Komentarze (18)
Bardzo ciekawy wiersz i faktycznie smutny temat,ale
mam nadzieję żo to nie tyczy Ciebie,od siebie życzę
pogodnych,wesołych i zdrowych Świąt. Pomyślności
życie jest trudne , nie usłane płatkami róż, jedni od
początku mają wszystko ,inni tylko kamienie, dlaczego?
któż to wie , lecz trzeba żyć , przeć do przodu ,lecz
nie rozdeptywać , czasem w nocy popłakać, lecz rankiem
z nadzieją wstać , życzę wspaniałych wesołych Świąt :)
...życie ma smutku chwile, uśmiechnij się, zobacz
przyszłość w barwach słońca, poczuj jak wiosna
pachnie...pozdrawiam :)