Miłość i rozpacz. Proza.
Ogród nie spał jeszcze pogwizdywały w nim
gile,
jaskółki latały tuż nad ziemią. Pod
drzewami pojawiły się
ametystowe cienie. Szykowała się na jego
przyjście,
było to zawsze podniecające. Była w tym
nadzieja
i urok tego, co się może zdarzyć. Dreszcz
przebiegł
jej po skórze. Trochę było jak we śnie.
Ciemność
pełna zapachów i cieni. Obserwował ją z
niecierpliwością
kota. Bawił się jej wargami ,wprowadzając
zamęt w myślach,
rozpalając ciało. Było to coś nowego,
podniecającego.
Zalała ją fala gorąca, w kolejnym pocałunku
namiętna prośba
mieszała się z naleganiem. Prowadził ją ku
sobie, zafascynowany
równym rytmem, w jakim biły ich serca.
Drżała i on również,
doznanie zarazem przerażające i cudowne.
Miękka wilgotna skóra
pachniała wiosną. Czułości, płynął z nią
unoszony pieszczotą
jej dłoni, ruchem ciała. Słodycz zalewała
ich niby światło gwiazd.
Miała wrażenie, że coś ją porywa, unosi pod
niebo. Wsunęła palce
w jego włosy, ujrzała jak mienią się
odcieniami w blasku świec.
Widziała błysk światła w jego oczach, złoty
pył nad ciemnymi
sadzawkami. Przytuliła policzek do jego
twarzy. Czuła w sercu
ciepło i błogość. Mogła kochać i być
kochana.
W chwilę potem uśmiech przygasł, gdy
usłyszała z jego ust:
"to było ostatni raz ". Kolana się pod nią
ugięły , jakby właśnie
zdobyła górski szczyt. Walczyła ze łzami
rozczarowania, które
zaćmiły jej wzrok. Oddychała szybko, nie
mogła nad tym zapanować.
Miała wrażenie, że coś w niej zaraz
eksploduje. Przerwie cienką tkankę,
wybuchnie krzykiem. Było w niej tyle
wściekłości, tyle palącego żalu.
Przeżyła wstrząs, potem przyszedł żal i
rozpacz. Była pusta w środku,
jakby jakiś wewnętrzny mechanizm nagle
przestał działać.
Na ustach drżały słowa, których nie
potrafiła wypowiedzieć.
Wyszlochała tylko jego imię. Poczuła się
uwięziona w domu,
Nigdy wcześniej tego nie
doświadczyła.Osadzona na własne życzenie i
przez własną niemoc i rozpacz we własnych
czterech ścianach miała tylko okna. Patrząc
w dal umierała powoli.
Tessa50
Komentarze (29)
tak, to bardzo okrutne i samolubne, nasycić się
kobietą raz jeszcze a potem odejść... zresztą
odchodzenie zawsze boli, tak, czy tak...
Bardzo ładnie Teresko :-)
Samo życie.Tez przeżyłam kiedyś rozstanie z
ukochanym.Tekst przesycony prawdziwym uczuciem,
tęsknotą, bólem i goryczą rozstania.
Teresko - jestem pod wrażeniem:) Szkoda, że tak się
skończyło, ale takie życie...:)) Pozdróweczka!
Piękny obraz, namalowany słowem, pobudza
wyobraźnię:):):)
Tereniu piękna opowieść z życia wzięta, tylko szkoda,
że z takim smutnym zakończeniem. Nigdy się nie dowiemy
dlaczego los nie zawsze jest naszym przyjacielem,
dlaczego pod nogi kłody ściele?
A może to przeznaczenie od którego nie można uciec?
Pozdrawiam cieplutko :)
Tesso, z przyjemnoscia przeczytalam, choc tyle w nim
smutku. Pozdrawiam Cie serdecznie :)
Jak zwykle pięknie i z całą gamą uczuć! Pozdrawiam!
Tereniu - nierówność wersów niezależna od mojej
korekty, tego już nie uda mi się poprawić, ale
głównie pozmniejszałam ilość zaimków. |Sorry - ale
wciągnęło.|
Tereniu - tak widzę po korekcie:
Ogród jeszcze nie spał, pogwizdywały gile, tuż nad
ziemią latały jaskółki. Pod drzewami pojawiły się
ametystowe cienie.
Szykowała się na jego przyjście, zawsze było to
podniecające. Nadzieja i urok tego, co się może
zdarzyć wyraźnie pobudzały całe zmysły. Dreszcz
przebiegł po skórze. Trochę było jak we śnie. Ciemność
pełna zapachów i cieni. Obserwował ją z
niecierpliwością kota. Bawił się jej wargami
wprowadzając zamęt w myślach,
rozpalał własne ciało. Było to coś nowego, czego
jeszcze nie doświadczył.
Jej w kolejnym gorącym pocałunku zrodziła się namiętna
prośba, mieszała się z naleganiem, ale wewnętrzny
wstyd nie pozwolił wypowiedzieć ani jednego szeptu.
Wtedy on jął prowadzić ją ku sobie, zafascynowany
równym rytmem, w jakim biły oba serca. Drżała i on
również; doznanie zarazem przerażające i cudowne.
Miękka wilgotna skóra
pachniała wiosną. Czułości przeogromne, płynął z nią
unoszony pieszczotą jej dłoni, ruchem ciała. Słodycz
zalewała niby światło gwiazd.
Miała wrażenie, że coś ją porywa, unosi pod niebo.
Wsunęła palce w jego włosy, ujrzała jak mienią się w
blasku świec. Nie myślała - słonce to czy rudawość
jego własna.
Widziała błysk światła w jego oczach, złoty pył nad
ciemnymi sadzawkami. Przytuliła policzek do jego
twarzy. Czuła w sercu ciepło i błogość. Mogła kochać i
być kochana.
W chwilę potem uśmiech przygasł, gdy usłyszała z jego
ust:
-to jest nasz ostatni raz.
Kolana się pod nią ugięły , jakby właśnie zdobyła
górski szczyt. Walczyła ze łzami rozczarowania, które
zaćmiły wzrok. Oddychała szybko, nie mogła zapanować.
Miała wrażenie, że coś w niej pękło, za chwilę
eksploduje. Przerwie cienką tkankę,
wybuchnie krzykiem. Było w niej tyle wściekłości, tyle
palącego żalu, ale nic nie mogla wypowiedzieć.
Przeżyła wstrząs, potem przyszedł żal i rozpacz. Była
pustka w środku, jakby jakiś wewnętrzny mechanizm
nagle przestał działać.
Na ustach zastygły słowa, których nigdy nie
wypowiedziała.
Wyszlochała jedynie jego imię. Poczuła się wewnętrznie
uwięziona.
Nigdy wcześniej tego nie doświadczyła. Osadzona na
własne życzenie i przez własną niemoc i rozpacz we
własnych czterech ścianach miała tylko okna.
Patrząc w dal umierała powoli.
Boże,to jeszcze raz ja,przepraszam,chciałam tylko
powiedzieć że mam męża,dziękuję i ja z całego serca.
Tesso wiesz,tak naprawdę moje życie jest bardzo
skromne i nie wesołe,to nie ja piszę swoje wiersze to
moje wnętrze.
Miłość i rozpacz są nierozlączne, jednak czytając Twój
tekst przeszły mi przed oczami obrazy z
życia..Pozdrawiam
Piękny ogród i miłosna chwila, której napięcie rośnie
aż do smutnego zakończenia.Pięknie i z
wrażliwością.Serdecznie pozdrawiam.
Milosc szybko przemija tak chce przeznaczenie ,
pozostaja po niej tylko wspomnienia. Zachowajmy
w pamieci te najpiekniejsze , o tych smutnych
mowic nie wypada , taka moja rada.
Pozdrwiam z daleka.