motto, które wpadło z powietrzem
usłyszałam, że już nie ma w życiu celu,
nic nie wyszło, zatem po co i dla kogo.
że bez sensu się kołatać zamiast
przeżyć...
więc zjeżyłam się, zerkając nań
złowrogo.
bo, do jasnej ciasnej, cel jest w tych
stwierdzeniach -
a właściwie w znalezieniu antytezy.
(tu już szukam stosownego odwrócenia -
przecież motto w takich kwestiach mieć
należy).
w międzyczasie poszłam upust dać zjeżeniu
-
aż po filtr wentylowałam chwilkę
sprzeciw.
bo na diabła się poddawać zrozpaczeniu,
ja tam wolę rzucić tekst, że jakoś leci
i że nie jest nigdy tak, żeby nie było.
i że radzę sobie nawet, gdy nie radzę.
a na brak miłości - potencjalna miłość -
no i zawsze mam to zdanie na uwadze:
nie obiecał nikt, że będzie prosto,
łatwo.
jest jak musi lub jak sobie uwarzyłam -
za plecami ciągnie się na smyczy
zaszłość,
a ja zbieram w sobie (choćby wątłe)
siły.
i na przekór, i do przodu, na złość
fatum!
cel: nie poddam się, bo czemu, skoro
jeszcze
czuję opór w sobie, pamięć woni fartu.
w nozdrza wpada życiodajny haust
powietrza.
po tym hauście odnajduję wreszcie myśl,
którą toczę jak armatę (warto żyć!):
'A gdy serce twe przytłoczy
myśl - nie warto,
z łez ocieraj cudze oczy,
chociaż twoich nie otarto'*
*M. Konopnicka
Komentarze (41)
Miłej soboty, Mariuszu. I dziękuję :)
Mądrażyciowarefleksja w dobym wierszu.
Miłej soboty ;-)
Mms, wypal :) W końcu głupawka i śmiech, to antidotum
na wszystko :)
Gruszeczko!
I perfekcyjny i z duszą wiersz-
tyle tylko, że dzisiaj nie weźmie Cię z mojego wpisu
głupawka, ale może jutro coś wypalę :)
Tak jest, Marcepani! :)
Pięknie, dziękuję za ten wiersz! A teraz w życie -
marsz! :))
Mi babcia recytowała Konopnicką.
Czytuję różne rzeczy, różnych autorów - to co mi
odpowiada, nawet jeśli większość nie podoba mi się u
któregoś z nich. Toż poeta nie anioł, ani nie ideał.
:)
Konopnicką czytała mi Mama. Nie sięgałem do niej
później. Podobno facet zabił się przez nią, bo go nie
chciała.
Pozdrawiam, Halino. Dziękuję za czytanie.
Wiecznie szukamy antytezy...czasem i ona okrutna i
bałamutna...a czasem radosna jak wiosna...pozdrawiam
serdecznie
mariat, mi słowa M.K. też bardzo...
Pozdrawiam i dziękuję :)
Święte słowa Konopnickiej są do dzisiaj,
ocierajmy więc z rozpaczy każde oczy.
Będzie łatwiej, lżej i mądrzej na umyśle,
jeśli już nikomu łza się nie potoczy.
A jeżeli - to ze szczęścia niechaj płynie.
Wtedy mogę nawet mieszkać w łez dolinie.
Miłego, Klaryso. Dziękuję :)
Dołączam do komentarza Zosiak:)
Miłego:)
Dzięki, troilus. Miłego... :)