Myśli o grzychu w casie postu
opowiadanie gwarowe
Myśli o grzechu w casie postu
Tak się mi widzi ze kozdy grzyśnik jest
niemym, głuchym i ślepym…Cemu tak jest nie
wiem.Grzech robi nos głuchymi, zatyko usy
na głos rozsądku na upomnienia nasyk
bliskik i przyjacieli a kie w dusy cosi nos
strofuje i koze myśleć to wtej grzech robi
nos głuchymi na głos sumienio…A przecie z
kozdego ucynku cy tyz zaniechanio i nawet z
kozdego słowa trza się wytłomacyć przed
nasym Stworzycielem…Dzisiok zyjemy w takik
casak kiedy to nowocesne pogaństwo róznymi
sposobami zagłuso w nos wyrzuty sumienio co
się nie roz w nos budzom…I jako się momy
wrócic du domu Ojca kie nom podajom takie
trucizny a przy tym taki holof ze ni ma
jako pomyśleć nad tym nasym zyciem i nasymi
namiętnościami z ftoryk biyda i bez tego
syćkiego się wyzwolić…A przecie kiejsi w
nasej dusy był pokój bozy i staralimy się
przestrzegać przykozań bozyk. Jak fcemy
się wrócić syny marnotrawne, to piyrse
klęknijmy i popytojmy o pomoc; Boze otwórz
serce moje i usy moje cobyk słysoł co mi
fces pedzieć…Grzech robi tyz z nos ślepców
i nie widzimy jak się w nasej dusy
zagniezdzo grzysny jad trujący co pomalućku
opanowuje nase myśli i serduska cucie a
pote jesce zatruwo nom nasom wole…i tak
wyj, stajemy się pomalućku niewolnikami
nasyk namiętności cy jak fto woli grzechów
i nie widzimy tego ze się pomalućku
stocomy bo ni momy normalnej siyły widzenio
bo jom zatruwo tyn grzysny jad.Trza nom jak
nowarcej odzyskać wzrok coby się pozbyć
fałeśnyk zasad w zyciu, abo inacej tej
propagandy abo może reklamy zła. Pomyśmy o
sądzie Bozym może nos inni bedom osądzać
ze my ciemni i zacofani może nos bedom
ośmiesać ale przecie to nie
wiecność…Popytojmy Pon Jezusa co za nase te
włośnie grzychy umar na krzyzu Panie dej
cobyk przejrzoł i uwidzioł całe to zło
ftorego nie widzem.Ale grzech robi z nos i
głuchyk i ślepyk i niemyk i to syćko jest
strasne, trza kwilecke pomyśleć jako się
ratować…Coroz się mniej modlimy i
ukwalujemy z Panem Bogiem to jest taki
objaw tyj nasej niemocy cy tyz niemoty… i
idziemy coroz warcej ku tyj śmierści
duchowej, gębusi tyz nie otwieromy coby
Pana Boga pytać o przebocenie i odpokutować
za te syćkie grzychy.Niemoc postępuje i
możemy zginąć marnie na wieki. Tak se
myślem coby się ino uchycić tej Pon
Jezusowej sukienki i popytać ratuj mnie
przede mnom samym i otwórz mojom gębusie
cobyk Ci wyznała moje winy…
Jak to dobrze ze telo momy wsyndyj
zatkniętyk do ziemi krzyzy, co nom
przybacujom na kozdej dródze i chodnicku i
pyrci, wsędyj coby nase serce zawse było
zwrócone do Krzyza z wdzięcnościom za tom
ofiare i cierpienie za grzychy syćkik nos
na ziemi…
Takie mi wyj myśli w tym okresie
śtyrdziestodniowego postu do głowy przysły,
to się s wami dzielem…Haj.
Komentarze (19)
Piękna, mądra refleksja.
Pozdrawiam :)
Tak jak Karat, kłaniam się.
Pięknie, mądrze i z wiarą! Pozdrawiam!
Każdy ma jakieś grzeszki za kołnieżem, są osoby co
żałują
Pozdrawiam skoruso