Napad
Tak mi smutno dziś od rana,
błądzę w sadzie zadumana
i rozmyślam nad swym życiem,
aż nagle - cmyk, ktoś z ukrycia.
W górę skoczył zając mały
taki śliczny i zuchwały
stanął słupka na dwóch łapkach
podniósł uszki, tak jak czapkę.
Slicznym oczkiem patrzy wkoło
wytarł łapki, wąsy, czoło
najszczęśliwszy trawkę skubie
tą najsłodszą ktorą lubi.
Aż tu nagle trzepotanie,
Kurz się wzbija na polanie
wielki jastrząb pazur wbija
i zajączka mi zabija.
Chwycił w pazur nieboraka
i pofrunął w leśne krzaki.
Czy tak było już odwiecznie?
Kto na świecie jest bezpieczny?
Chyba nikt.
Ktoś poluje i napada
i słabszego potem zjada.
chwycił w pazur nieboraka i pofrunął w leśne krzaki.
Komentarze (16)
Smutny wiersz, ale słabszy jest bez szans. Dobranoc