o nic nie prosi
widziałam dzisiaj
miłość miłosierną na rynku
chudą i biedną jak mysz kościelna
w łachmanach chromą o wyblakłych oczach
lecz nie płakała - dawno wyzbyła się łez
była bezdomna - samotna niepotrzebna
ot taka niczyja - niekochana
pusta kiesa noc czarna jej siostrami
braćmi rozgoryczenie niepewność ból
zaś domem zakątek w śmietniku wszawym
i cztery kółka bez dachu nad głową
lecz nie skarżyła się na los
uśmiechała się do ludzi i czule do
gołębi
które gruchając łapały w locie okruszyny
dostała chleb z litości
dzieliła po równo - z miłością
mając niewiele - dała wszystko
ludzie patrzyli z politowaniem
nie mogąc pojąć że się raduje
zatykając nosy szemrali cicho
znowu śmieci - niszczą wizerunek miasta
odchodzili czym prędzej byle najdalej
czasem Anioł podał jakiś pakunek
zamienił słowo odchodził do zajęć
tylko Bóg w promieniach zachodzącego słońca
rozgrzewał serce umęczone ciało
uśmiechając się błogosławił Łazarza
ścieląc posłanie
Ty-y
17.09.2016.r
/wanda w./
ludzie brzydzą się bezdomnymi i gołębiami -
twierdząc że zaśmiecają ulice
niszczą piękny wizerunek
" miasta dobrobytu "
Był publikowany na beju
Komentarze (63)
sprobuj sowo, szalej slowem:)
Podoba mi się twoja wrażliwość, na krzywdę innych
ludzi. Musze pogrzebać też mam parę wierszy o tej
tematyce.Dobrej nocy. i +
Wandeczko az chcialoby sie przytulic...pieknie to
opisalas:)
zycze dobrej nocki:*)