Niepewna chwila
nad ranem budzą mnie przenikające
promienie zimnego jeszcze słońca
o poranku niewidocznego czasu
krótką modlitwą o przeznaczenie
siadam znużona na pragnień krześle
z nadzieją otwieram wyjściowe drzwi
zatapiając tęsknotę w futerku kota
dźwiękami muzyki łagodząc swe myśli
odprowadzam zachód łzą na policzku
okrywam się warstwą złotych gwiazd
każdą chwilą czekam tylko na Ciebie
nad którą władzę ma bezlitosny czas
Komentarze (1)
Bardzo ładny wiersz, świetna metaforyka i dobra forma