Nieżyciowa rola
Nie pytaj mnie moja wróżko
co się stało? Bo sam nie wiem.
Łeb schowałem pod poduszką,
tak mi dzisiaj wstyd za siebie.
Wiem, mówiłaś - nie pij stary,
po gorzałce jesteś głupi,
takie miałem też zamiary,
koleś winien bo mnie upił.
Żenił syna, los mu sprzyja,
więc postawił się chłopisko,
a ty zaraz, że ja pijak,
choć ja tylko towarzysko.
Urodziny, imieniny,
kawalerskie, awans, stypa,
to okazje trzeba winić,
ja nie mogę z roli wypaść.
Więc tak żyli nieboraki,
jemu pić, a jej biadolić,
aż się stary na śmierć zapił,
no i wypadł biedak z roli.
Komentarze (56)
Widocznie kochał ją nad życie :))
Miło poczytać ciebie w innej formie Karacie.
Pozdrawiam.
Ironię trafnie wycelowałeś w niejednego. Znam takich i
takie na pęczki, a wolałabym nie znać. Dziękuję za
dobry wiersz.
Pozdrawiam serdecznie :)
To jaby o agaromie, ale agarom na szczecie zyje.
Bardzo udana ironia ;))
świetna ironia na uzależnionego ...taki los sobie
zgotował na własne życzenie ...
pozdrawiam serdecznie:-)
świetna ironia na uzależnionego ...taki los sobie
zgotował na własne życzenie ...
pozdrawiam serdecznie:-)
Świetna satyra :)
Jeszcze zabawniejsze byłoby, gdyby był rolnikiem
(wypadł z roli) :)
Miłej niedzieli.
I wcale nie był uzależniony.
Dlatego jestem abstynentem i w życiu ani kropelki
alkoholu pod żadną postacią nie skosztowałem.
im bardziej kochamy alkohol, to tym bardziej alkohol
kocha nas. to uczucie odwzajemnia się z podwójną siłą.
pozdrawiam :)
Kto ma ciagotki do alkoholu, dla niego kazda okazja
bedzie nie do ominiecia, az pewnego dnia, jak
napisales, moze "wypasc z roli", az przykro to pisac.
Pozdrawiam karacie, dobry wiersz.:)
no to stary se pozwolił
często opamiętanie przychodzi za pózno
ciekawie napisane