nocałunKi
namiętność czule wnika do mych ust
łagodność nabiera mocy
a ciałem dreszcz zawładnął
wybucha we mnie ogień
i pochłania całą mnie
spalając w Tobie
uwielbiam krwistość Twych nabrzmiałych
warg-wędrowniczek
uczących się powoli mapy mojego ciała
w oczach uśmiech tajemniczego spojrzenia
i dobrze Cię czasem przyłapać
na tym podglądaniu
jakbyś sprawdzał czy aby na pewno
jesteś źródłem mej przyjemności
dawcą pocałunku winnego
rozkosz budzącego
zawieszeni w mroku nocy
gdzie tafla wody pochłania nawet
milczenie
odbijając świetliście rozmyte niebo
i księżyc - pyzaty świadek
mogłabym przysiąść że ukradkiem się
uśmiecha
bawi go to szaleństwo
kiedy leżąc w mokrej trawie
pragniemy by noc trwała wiecznie
z wielkim wozem nad głową
z rosą pod stopami
ginąc we mgle
i w ramionach Twych
dwóch wielkich pasach bezpieczeństwa
niszczycielach mych lęków
zasypiając w ciepłych objęciach
utuleni kołysanką z bicia serc
i strachem – może to tylko sen?
na szczęście
obudził mnie
Twój pocałunek
Komentarze (2)
Pięknie opisujesz pragnienie i spełnienie. Wiersz jest
śliczny i przepełniony uczuciem. Gratuluję!
uczuciowy...i sliczny