Z perspektywy gałęzi / PROZA
Moje siostry z wyboru cierpliwie znoszą
choroby. Podnoszą ciężary i niosą nadzieję,
że nie geny, nie urodzenie lecz wybór,
określa świadomość. Że rodzina to nie
zdjęcie przy świątecznym stole. A krew to
tylko materia złożona z przypadkowych
splotów.
[… podali jej błękitną chemię
teraz drzemie
zanim lek
wejdzie w krew…]
Siostry z wyboru nadają na tych samych
falach, na których płynę. Choć "płynę” to
słowo na wyrost, na jutro, na przyszłość.
Siostry pomagają wiązać tratwę i śmieją
się, kiedy palce wplątuję w liny -
niezdarnie i wbrew logice.
[... opowiadała o jego "świętej
pamięci…”
i o tym jak życie, wbrew, ją nęci …]
Siostry z wyboru starzeją się ze mną, gdy
czas hartuje ducha, a DNA wystawia
rachunki, szarpie papiery dłużne. Materia
wchodzi w toksyczne mariaże z linią
życia.
[ … tak bała się że przyjdzie wspak
tak śmiała się, bo gdyby…, a tak...!
i śmiała się, ze gościec
dobrze czuje się w kościach…]
Kiedy lina napręża się, siostry z wyboru
luzują, podśpiewując: eeee-tam. Chwytam
nutę i skanduję z nimi siostrzane
pocieszanki. Lina wygina się w uśmiech.
[ … kroplówka kapie rytmicznie
na parapecie słonko w doniczce
na drzewie sroki
walczą o pokój …]
Siostry z wyboru nie mają wyboru - wrastają
we mnie korzeniami i drzewo
niegenealogiczne rośnie. A ja czuję się
taka mała, z perspektywy gałęzi. Spoglądam
w niebo - gwiazdy zrzucają srebro - wprost
w koronę.
A moje siostry z wyboru hodują złote serca
i ciepłe dłonie.
Komentarze (28)
Moje ukłony, Elu.
...
przepraszam, coś się rozdwajam ;)
to skorzystam z okazji - te dopowiedzenia w nawiasach
też robią wrażenie, jak z podświadomości chorego...
wbiło mnie w fotel... niesamowity tekst; z jednej
strony to piękny hołd oddany pielęgniarkom, z drugiej
- ukazana bezradność człowieka w chorobie,
uzależnienie od drugiego...
nawet nie wiesz, jak boję się tego obrazka,
szpitali... byłam tylko dwa razy, tylko porody, ale
myśl o chorobie najbardziej mną /poniewiera/;
podziwiam niezmiennie twój talent, Elu ;)
/Siostry z wyboru nie mają wyboru - wrastają we mnie
korzeniami i drzewo niegenealogiczne rośnie. A ja
czuję się taka mała, z perspektywy gałęzi. /
kapitalne, i tytuł też;)
wbiło mnie w fotel... niesamowity tekst; z jednej
strony to piękny hołd oddany pielęgniarkom, z drugiej
- ukazana bezradność człowieka w chorobie,
uzależnienie od drugiego...
nawet nie wiesz, jak boję się tego obrazka,
szpitali... byłam tylko dwa razy, tylko porody, ale
myśl o chorobie najbardziej mną /poniewiera/;
podziwiam niezmiennie twój talent, Elu ;)
/Siostry z wyboru nie mają wyboru - wrastają we mnie
korzeniami i drzewo niegenealogiczne rośnie. A ja
czuję się taka mała, z perspektywy gałęzi. /
kapitalne, i tytuł też;)
Dziekuje Wam za wizyte.... na oddziale... siostr z
wyboru :)
Smutno tak
Elu zachwycasz nie po raz pierwszy te siostry z wyboru
cudowne ,cała rodzina towarzyszy chorej osobie ale nie
odczuwa tego samego ech życie Pozdrawiam
serdecznie:)dziękuję za wizytę u mnie
Masz rację choroba nie dotyka tylko pacjenta, gdy
rodzina jest rodziną chorują wszyscy, czasem bardziej
Ci obok w swojej bezsilności wobec chorej ukochanej
matki, żony, czy dziecka. Chory ma jeszcze możliwość
swoistej walki, a reszta może tylko patrzeć chorując
obok z braku dostępu do bólu i lęku.
Eluś......Ty wiesz:)))
Bardzo ciekawie.Pozdrawiam serdecznie:)
Mimo,że Tobie ze mną nie po drodze,to przyszłam tylko
rzec
że to świetny tekst,jak większość
które u Ciebie czytuję na tym pełnym fałszu portalu,z
żądną krwi watahą.
Dobrej nocy życzę
no coż jesteśmy tylko małym trybikiem w maszynie a te
"siostry z wyboru" są jak olej do trybów. Fajny tekst,
refleksyjny ;)
Tez pozdrawiam :)
Ladnie napisane pozdrawiam