Pieśń Wieczorna
Ulicą cichą, wypełnioną mrokiem,
Szłam powoli niosąc rany w rękach;
Gdy nagle przed moim wzrokiem
Widok piękny roztoczył swój urok.
W kamiennicy gdzie milczące lwy pilnują
Okiennica rozwarła się szeroko.
Wylała się światłość między płyty co czują
Stąpania czasu nikłe kroki.
Jasność spłynęła koronkową falą,
Kremem firanek na wietrze kołysanych.
Zapatrzyłam się w dal szarą
I zabrzmiały echa dotąd śpiące w rynnach.
Znalazłam się za szybą szklaną;
Niema i dla innych niewidzialna.
Obserwując we wnętrzu gromadkę roześmianą
Wyraźniej widziałam cienie co stały z boku.
Po chwili podeszły igiełkami zimna,
Biorąc mnie za ręce i mówiąc:
„Nie należysz do nich, twoja droga
inna”
Poprowadziły na drugi brzeg mojego jutra.
Komentarze (1)
Piękny,poezja z górnej półki.