po zimie wiosna
swoje marzenia kreśliłem z tobą
mając na względzie też pory roku
w czasie jest trudno to rozlokować
długo z tym żyłem pełen nadziei
dzisiaj po latach kosz jest czubaty
darłem z łzą w oku dni wymarzone
w drzwiach się zderzyła prawda i życie
i jest sałatka nie do strawienia
żegnaj kochana precz z marzeniami
w końcu dotarła do mnie świadomość
niepodlewany kwiat musi uschnąć
choć gdzieś w pamięci piękno zostało
życie zwolniło całkiem normalnie
dzień po dniu mija zima w zanadrzu
wiem że nadejdą burze myślowe
lecz w horyzoncie światło nadziei
świt zacznie budzić uśmiechem
Komentarze (21)
Życzę, by świt zaczął się budzić z uśmiechem.
Pozdrawiam serdecznie :)
gdy peel domknie te drzwi, będzie można otworzyć
nowe...
Tak, tylko że ta kolejna wiosna nadejdzie z inną
kobietą.
Piękny wiersz rozpamiętujący to piękne, co mogło być,
ale które nie nastąpiło.
Jeżeli zastąpimy słowo „świt” w ostatnim wersie
myślowo przez „kobieta”, to otrzymamy dokładnie to,
czego Peel sobie od serca życzy.
Pozdrawiam Wojtku. :)
Ładny wiersz, czasem tak jest, przychodzi dzień gdy
człowiek rozumie że jednak jego marzenia się nie
spełnią. I choć to smutne, to przecież musimy być
otwarci na nowe, na szczęście.
Pozdrawiam Wojtku :)
Takie wiersze fajnie dają do myślenia.
Wiersz piękny, ciepły i optymistyczną puentą. :)