Pod prąd
Rozbita butelka nieszczęścia
Potłuczone całe szkło
Ktoś wyciąga je ustami
Ktoś oczyścić z żalu chce
Chwile ulotne minęły już
Znów sama uśmiech maluje
Wiatr zawiał mocny w oczy
Pokrzepił ciało do trwania
Do walki o szczęście
Już innymi oczami widzę
Te trawy zielone i kwiaty
I staram się przeżyć życie
Tak by móc w każdej minucie
Spojrzeć człowiekowi w oczy
Bez wstydu i skrępowania
Czekam z uśmiechem
Na lepsze sekundy istnienia
Dziękuje kochani za długi weekend ;* Było pięknie i zrozumiałam pare rzeczy
Komentarze (16)
Sylwio, rozumiem co chciałaś przekazać w wierszu!
Jednak widzę pewną sprzeczność, która burzy w dalszej
części konstrukcję .
Jeżeli "wiatr wieje w oczy" to nie "pokrzepia ciała"
tylko wprost przeciwnie...wtedy się nic nie widzi,
popada się w niemożność. Dlatego od tego miejsca
wiersz nie ma sensu. Pozdrawiam, Henryk