Pomarańcze
dla Wendy
Zapalona świeczka nie zapomina
Tych chwil całkiem nie wypalonych.
Twój palec z moich ust pił
Nektar twój pomarańczowy
I ściekał po brodzie, po szyi
Czy niknął gdzieś w twoim dekolcie.
Subtelnym łaskotaniem ma dłoń –
peleryna
Odziała w drżenie myśli malinowe,
Z perfumą hiszpańskich win.
To świeca ta wciąż, nie wypalona
W radości przywraca nam sił
I skupia ogniki w oczętach
Przy bieszczadzkich piosenkach.
Nie chcieliśmy marzyć po ciemku
Ostrzy się bojąc zdradzieckich.
Na palcach po cichu, tup tup
Powolutku, umykaliśmy wspólnemu życiu.
Cóż począć, jak chwasty,
Wyplenić je trudno, zakrywają
To, co istotne
Nie poddaj się Wendy
Nie poddaj najdroższa
Jutro znów obiorę pomarańcze.
Kraków, 5.03.2006
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.