Przygody Isabel
Przygody Isabel – Ogden Nash
Raz wielki niedźwiedź Isabel spotkał
I mówi: Miło cię widzieć słodka.
Niedźwiedź był głodny, miał paszczę
wielką.
Powiedział: Zjem cię dziś Izabelko
Dobrze mi wróży takie spotkanie,
Bo będziesz moim drugim śniadaniem.
Isabel, choć to dziewczynka mała,
To nie krzyczała i nie płakała,
Lecz rozczesała swych włosów fale,
Zjadła niedźwiedzia i poszła dalej.
A innym razem w ciemnej ulicy
Nocą spotkała złą czarownicę,
Z twarzą zoraną wiekiem, zmarszczkami,
Nosem jak haczyk, trzema zębami.
Wiedźma dziewczynie skrzeczy nad uchem:
Zaraz cię zmienię w wstrętną ropuchę.
Isabel, choć to dziewczynka mała,
Nie drżała, ani nie uciekała,
Lecz w szklankę mleka wiedźmę zmieniła,
A później babę-mleko wypiła.
Kiedyś (to była zeszła sobota)
Spotkała Iza w mieście cyklopa
Miał z dziesięć metrów, na piersi loki,
Na środku głowy ogromne oko...
Grzecznie się skłonił i tak jej rzecze:
Upiekę placek z twoich kosteczek.
Isabel, choć to dziewczynka mała,
To się olbrzymem nie przejmowała,
Lecz otworzyła swój chlebak nowy
I zaraz ścięła cyklopa głowę.
Całkiem niedawno, bo w zeszły wtorek
Do Izy przyszedł mały doktorek
Stukał w nią, pukał i osłuchiwał,
Choć sam miał dreszcze i pokasływał.
Tabletki wyjął ze swych maneli:
- To jest lekarstwo dla Izabeli.
Isabel, choć to dziewczynka mała,
To się pigułek wcale nie bała,
Z pudełek wszystkie je wytoczyła
No i lekarza w mig wyleczyła.
Komentarze (16)
Ciekawa bajka absurdu. Głodny niedźwiedź po śniadaniu.
Ujęła mnie empatia Isabelli, sama chora wyleczyła
zdrowego doktor, bo przecież chory byłby na L4 a nie
lazł do Isabelli:)