rozkołysani...
Sroki na dębie się kołyszą,
w różobłękitach skrzą obłoki,
ciężar ich spływa kaskadami,
słychać jaskrawe świtu kroki.
Poranny chłód zatapia usta,
na karku bez osłony szala.
Promień słoneczny mgła otula,
pocałunkami z nim się scala.
W jedność tak ścisłą w swojej mocy;
w ciszy miłości ledwo dyszą.
Powracam wzrokiem na dąb stary,
gdzie sroki wdzięcznie się kołyszą.
I obserwując płynność ruchów,
w taktach tych sama się kołyszę,
by stan ten wsunąć między wiersze,
jak żywy kadr w filmową kliszę.
erotyka nocy...
...nocy w głębi swej głucha jednak
błogosłodka
przepasana upojnie poświatą z blaskluny
któż cię we snach zmysłami sennymi
napotka
dotyka miłowania niby pędem kuny
uciekającej w ciemność na dźwięk skrzydeł
sowich
wtłacza w miłośny kares bezgrzeszną
pieszczotę
i wkrada się powolnie by ofiarę złowić
w niby sieci rybaka dary łuskozłote
zatracona do granic w rozkoszach
pławiona
spływasz szeptną modlitwą na nagie
ramiona
objęciem erotyki przytulasz nagości
aby o świcie mgławym oddechem zagościć
na bieli prześcieradeł wiatrem
rozszarpanych
jako sukmany przezeń na polach
rozwianych...
Komentarze (16)
Przepięknie wsunęłaś ten stan w wiersz i przy okazji
ukołysałaś moją duszę...pozdrawiam cieplutko i życzę
miłego dnia :)