scena z filmu, którego nie było
/popr./
rude włosy płonęły, pachniały wieczorem
który za nią tu przyszedł, zabrany spod
bramy
w gęstych skrętach. jej oczy piekielnie
zielone
tak inaczej, tak smutno śniegu dotykały
(zamiast) wzbierał niepokój, przyciemnił
tęczówki
jak niebo tuż przed burzą - ciężkimi
chmurami
żal zamarzał, cichutko w zimny zmierzch się
wtulił.
bladość chudych policzków, smukłych palców
drżenie
które się zaciskały na jego koszuli
pozostanie gdzieś w sercu, a po ciele
spłynie
szept naiwnych tłumaczeń, urywany oddech
zapach włosów i drobnych jej stóp
oddalanie
potem głos chropowaty, beznamiętnie
powie:
"peron czwarty, tor drugi, planowany
odjazd"
a za szybą szmaragdy piekielnie zielone
Komentarze (19)
Dobrze, jak ze starej pocztówki, scena z filmów
niemego kina, podoba mi się plastyczność tego obrazka,
jest jak slajd, wprost namacalny:))
Bardzo udany wiersz. Pozdrawiam
Przepiękny wiersz. Brawo!!!!!!!
Życie jest piękne gdy każde rozstanie rodzi powroty
bardzo ładnie napisane Zori :)
Na plus