Spacer ku smutkowi
Stal kamien jakby specjalnie dla niej
Jakby wiedzial ze ona tam przyjdzie
Usiadla, zerwala mlecz i skubala jego
liscie
Pogadac z kims chciala
Lecz tylko swiergot ptakow uslyszala
Zakrywa swa twarz bo placzu sie wstydzi
Otaczajacy ja rzepak zlosliwie z niej
szydzi
Zerwal sie wiatr jakby chcial cos
powiedziec
Chmura w ksztalcie liscia
Liscie w ksztalcie chmury
Czy naturalna jest na przemiana?
Czy prawda jakos zostala wydana?
Do miasta wraca
Swe wielkie zale z serca wytacza
Komentarze (1)
Popraw błąd w tytule.