Spłoszone serce
Pamiętam piękną dziką plażę,
Z mnóstwem muszelek i bursztynu,
Gdym na spacerze się rozmarzył,
Chcąc od iluzji przejść do czynów.
Marzyłem żeby z pięknych włosów,
Dotykiem palców snuć pasemka,
Na gest z romansów byłem gotów,
Lecz słuchać mnie nie chciała ręka.
Choć moja dusza w podnieceniu,
Cicho szeptała chcesz ją kochać,
Uczucie ciągle było w cieniu,
I zaczynało rzewnie szlochać.
Wietrzyk powiewem swym muskając ,
Pukle jej włosów porozwiewał,
Serce spłoszone niby zając,
Zrejterowało w dziwną niemoc.
Komentarze (19)
Wiersz napisany wprawna reką.Refleksyjny , pobudza
czytelnika do własnych wspomnień.
Gdy ręka pod spódnicę Ci ucieka, uważaj się za
zdrowego człowieka!
Bardzo ladny wiersz...wiecej odwagi
Serce nie sługa... Kocha, ale czasem z ukrycia
szlocha... Pięknie to ująłeś...