Świątynia
Boisz się szelestu poranka
Ciszy, która drzemie w Tobie
Boisz się spojrzeć na siebie
I nocy tak ciemnej długiej
Twoje stopy już ziemi nie dotkną
Nie odbiją śladu na piasku
Choć obmywasz je ciepłymi łzami
Nie poczują już chłodu o brzasku
Jedna chwila co miała nie nadejść
Jeden dzień co obudził piekło
Zabrał myśli z krainy marzeń
Pozostawił ciało na wózku
Twą świątynię tak piękną i młodą
Armagedon paciorkami rozsypał
Droga długa jeszcze przed Tobą
Lecz iskierka życia już zgasła
Otwórz oczy błękitne jak niebo
Anioł drogę Ci wskazał nową
Ile świątyń obok tak kruchych
Ile istnień w rozpaczy tonie
Podaj serce tak kruche i czułe
Słowem ciepłym napełnij zwątpienie
Zbudowałaś innym świątynie
Ktoś dopomógł odnowić Ci Twoją
Piękne wnętrze bogactwem się mieni
Kruchość myśli zmieniłaś w rubiny
W oknach mienią się piękne witraże
Zapłonęła znów iskra nadziei
Komentarze (22)
Acha, przy okazji dowiedziałam się, że masz na imię
Roman. Więc przedstawię się. Roma:-)
Bardzo ładny . Pozdrawiam serdecznie
Zatrzymał na dłużej. Smutny, refleksyjny.
Witaj Romanie.Bardzo piękny wiersz.I niech Iskra ta
nie gaśnie i niech szczęście w sercu
zagości.Pozdrawiam Cieplutko i życzę miłej nocy-:)))).
Bardzo ladny wiersz, czytałam kilka razy. Paciorki
rozsypane i iskierka nadziei. Dobranoc
-"Boisz się szelestu poranka" - bardzo ładny wiersz,
smutny, ale mądry i prawdziwy. Pozdrawiam:-)
Tak, nadzieja pozostaje do końca... Ładny wiersz,
podoba mi się :-)