Takie uroki bycia starszą panią.
Dzień zapowiadał się cudownie. Pomyślałam,
że ponieważ obiadu nie muszę gotować, bo
została zupa od wczorajszego dnia, to tylko
zrobię malutkie zakupy i zanim domownicy
wrócą do domu, będę miała czas tylko dla
siebie. Już się cieszę na myśl, że zrobię
sobie kawę, usiądę w fotelu na balkonie i
przeczytam książkę, którą kupiłam tydzień
temu.
Zakupy maleńkie, bo tylko chleb, masło i
śmietankę do kawy. Siatka, portfel, klucze
do mieszkania i raźnym krokiem wychodzę na
ulicę, nagle myśl - a drzwi na pewno
zamknęłam?
Wracam do domu. Pokonuję cztery piętra,
chwytam za klamkę. Zamknięte.
Uspokojona znowu wychodzę na ulicę. Już
jestem prawie pod sklepem, gdy nagle dopada
mnie myśl: - a żelazko wyłączyłam?
Wracam do domu. Pokonuję cztery piętra,
otwieram drzwi, wbiegam do pokoju. No tak,
żelazko wyłączone. Zamykam drzwi, sprawdzam
czy zamknięte, pokonuję schody i spokojnie
wychodzę na ulicę.
Tym razem niczym niezatrzymana docieram do
sklepu. Z koszykiem przemierzam alejki
sklepowe. Tu promocja, tam promocja. Okazja
goni okazję, nic tylko kupować. Zadowolona
z zakupów, wracam do domu. Siatka trochę
ciężka, więc wolnym krokiem pokonuję schody
na czwarte piętro. W domu rozpakowując
siatkę z bardzo potrzebnych rzeczy, które
właśnie nabyłam, uświadamiam sobie: - a
gdzie chleb, mleko i śmietanka. No tak,
zapomniałam.
Biorę siatkę, portfel, zamykam drzwi,
sprawdzam czy zamknięte, pokonuję schody w
dół i zdenerwowana kieruję się do sklepu.
Tym razem wkładam do koszyka chleb, mleko i
śmietankę. Staję przy kasie i już mam
płacić, gdy nagle : no tak, zapomniałam
uzupełnić portfel, po wcześniejszych
zakupach. Przepraszam kasjerkę, odkładam
zakupy na miejsce i wracam do domu.
Tym razem schody pokonuję bardzo wolno,
chociaż złość we mnie aż kipi.
Po raz kolejny, ta sama czynność : siatka,
portfel, klucze, zamykanie drzwi,
sprawdzanie czy zamknięte, cztery piętra w
dół i droga do sklepu.
Wreszcie kupiłam to co powinnam, wracam do
domu i niczym żółw, pokonuję schody na
czwarte piętro.
Bardzo zmęczona wchodzę do mieszkania, a
tam moi domownicy, już zdążyli sobie
podgrzać zupę i właśnie ją spożywają.
Pomyślałam sobie - przez moją sklerozę,
znowu nie poczytam książki.
Komentarze (21)
Z przyjemnoscia i usmiechem czytalam.
Pozdrawiam:)
Świetne refleksje nad życiem.
Jednym z wielu uroków bycia starszą panią niewątpliwie
jest możliwość sięgania po ogromny zasób doświadczeń i
np. przelania ich na papier, dzielnie się życiem.
świetnie z humorem i dystansem o sobie - podziwiam
kondycje tyle razy na czwarte piętro - dobrze że
mieszkam na parterze to mogę być zapominalską:-)
pozdrawiam serdecznie:-)
Czasami łatwo jest zapomnieć :P Pozdrawiam serdecznie
+++
Oj tam skleroza, ale za to kondycja fizyczna na medal.
Jest w tym jakiś pozytyw.
Pozdrawiam :)