L O Ń K A
Z pamiętnika dziadka samotnika z lat 1998
L O Ń K A
Wieczór na siedlisku coś się rusza
na tobołku płacze zabłąkana dusza
zgromadzenie gapiów dziwne miny
Lońka zostawiona bez opieki z Ukrainy
Oczka małe w świetle się jej świecą
łzy jak groch na ziemię lecą
niema domu ni przyjaciół biedna
z obcych krajów jest nikomu niepotrzebna
Wziąłem ją z sumienia i litości
do swej chaty wieloletniej samotności
dałem pożywienie miękkie ciepłe spanie
zaprosiłem wnuków na jaj powitanie
Radość była wielka jak na święta
przyjaźń miłość z zabawami niepojęta
żyła z nami ponad 15 lat jak w rodzinie
jej imię Lońka nadal w pamięci słynie
Nie wiadomo z jakiej to przyczyny
zostawili małą suczkę Lońkę z Ukrainy
jamnik- wierny pracowity dniami i nocami
został na ogrodzie pogrzebany blisko domu
Dziadka z wnuczętami
10 listopad 2018 autor Wals
Suczka z rodu jamników, grzebiąca za nornicami, ryjówkami, kretami, ropuchami i wszystkim co się rusza pod ziemią i na powierzchni.
Komentarze (36)
Striełka, Biełka a teraz Lońka,
buszuje po ogrodzie jak stonka.
Pozdrawiam Wals, do ostatniej strofy myślałem że
chodzi
Ci o tą dziewczynę z Avatara.
Piękny wiersz wspomnieniowy dla kochanego pieska-
przyjaciela. Pozdrawiam.
jamniki tak żyją, do 15 lat. mój "Lucky" rasy shih-tzu
w styczniu będzie miał 12. Dużo rozmawiamy o poezji.
Lucky rozumie w ośmiu językach, a milczy w dwunastu.
pozdrowionka :)
Witaj Walsie:)
Nie żebym narzekał ale ciężko mi się czyta ten wiersz
jak na rymowany.Dla mnie zbyt duża różnica sylab w
wersach:)
I zapewne (na "jej" powitanie)
Pozdrawiam:)
Ot miała Lońka szczęście,
że spotkała dobrego opiekuna.
Drogi Walsie ciekawie opisałeś
losy Lońki. Pozdrawiam :)
Z przyjemnością czytam pozdrawiam