Zatwardziała miłość Sonet
W pożółkłym kalendarzu miłości swej
szukam,
skrobię cienie z chodnika, mażę minione
dni.
I choć moje wołanie jak wycie wilka
brzmi,
to w drodze nie ustanę i w sny jej
zapukam.
Nie ma strumienia żalu, i łez spływających
,
gdy ze swą samotnością do wspomnień
powracam.
Bogu już odpuściłem, nawet Mu wybaczam,
chociaż dawno mnie wkurza jego uśmiech
drwiący.
Próbuje cię dosięgnąć po drugiej stronie
dna,
tam gdzie miłość odchodzi od nas ciemną
nocą
gdzie blask oczu zielonych kolor nefrytu ma
-
gdzie wśród liści czerwonych włosy ci się
złocą.
Wiatr muska mnie po twarzy, gałązkami
igra,
gdy tęsknota ogarnia serca rytm niemocą.
Komentarze (16)
a tego nie czytałem, wspomnienia rozwiewa wiatr na
sercu mały twojej stopy ślad odciśnięty na pamiątkę
tych dni w których wszystkim byłaś mi ;)
Piękny sonet Andrzejku,
ale u Ciebie to norma.
Pozdrawiam serdecznie :)
Piękny, cudowny sonet. Pozdrawiam Stumpy.
Piękna miłość, która nie odpuszcza,
taka miłość na zawsze. Przepiękny
sonet. Pozdrawiam serdecznie.
Piękne te Twoje Sonety :)
Pozdrawiam :)
Piękny...(:
Tęskny i piękny sonet.Pozdrawiam serdecznie.:)
Dobrze tak w Twoje sonety zanurzyc sie, pozdrawiam
Prześliczny sonet, pozdrawiam:)
... smutny, ale jakże cudny... pozdrawiam :)
Lubię tu na chwilę myśli zatrzymać, zagłębić się a
Twoje sonety, poczuć ich melancholijny klimat...
ach...pozdrawiam
Pięknie
Piękne są Twoje sonety!
piękny sonet a tyle w nim smutku i żalu ....
pozdrawiam serdecznie:-)
Smutny.I tylko pocieszeniem jest to, ze kiedyś peel
spotka sie z umiłowana po drugiej stronie.