Zdążyłam
dla Kingi młodziutkiej przybranej córki ...
Serce zadrżało
jakby ziemia
chciała się rozstąpić
usłyszałam głos
zerwałam się
na równe nogi
przemoczona
do suchej nitki
myśl przeleciała
Boże drogi
odjedzie bez pożegnania
biegnę
ujrzałam go
dzięki Ci Panie
spojrzał nieco zdziwiony
zmieniłam uczesanie
nie poznał mnie
widzę błysk w jego oczach
powiedział że tęsknił
ja też
czy życie nie jest snem
zaczarowaną bajką
tak pięknie o życiu opowiada
słucham z zapartym tchem
jedno słowo
z myślą się przeplata
pragnę byś był moim ojcem
czy to możliwe
uśmiechnął się
co on ma w sobie takiego
słów nie wypowiada
czy kochać jego
jak Ojca mogę
chyba to nie grzech
Autor Waldi
Komentarze (18)
Miłość nie zna granic kulturowych, nie rozróżnia płci,
koloru skóry ani różnicy wieku. O tym ostatnim wiem
coś...
Wiersz bardzo mi się podoba.
Dobrego dnia życzę :)
to nie takie proste jak w wierszu (znam to z
autopsji...)
Znam takie sytuacje z własnego życia