* (bezwstydnie...)
bezwstydnie podglądam siebie
przez różne dziurki od klucza
przez uchylone drzwi
i zamknięte
czając się jak uczeń
pod gabinetem dyrektora
i jak dziecko sikając ze strachu
ukrywam się w szafie, przed wampirem
chodzącym po pokoju
przez dziurkę od klucza widzę ciemność
czerwone opętane oczy
rozbiegane jak reflektory aut
po ścianach
wstrzymuję powietrze i
boję się oddychać
a gdy nie ma już drzwi
albo są tak bardzo na oścież
że razi mnie ból
patrzę przez rozczapierzone palce dłoni
w szparach pomiędzy widzę plastry
człowieka
każdy starannie wykrojony
i zupełnie niesamodzielny
Komentarze (2)
świetne! robi wrażenie. pozdrawiam
Za każdym razem nowa ciekawa schizofreniczna odsłona
Pozdrawiam wieczorową porą :)