26 lipca
26 lipca wtorek był dniem parnym
napuszone cumulusy rozkładały się
bezwstydnie
cirrostratus z oddali spoglądał karcąco
podniebni żeglarze zniknęli
gubiąc swoje śnieżne smugi
dookoła czuło się coraz bardziej
jej nieskazitelną obecność
w warkocie traktorów
bezlitosnym cięciu żywopłotów
zjadliwych ukąszeniach meszek
budzących się cykadach
horyzont siniał niepokojąco
niebiosa głęboko westchnęły
huragan był nieunikniony
Święta Anno matko Maryi
miej mnie w opiece
Annie...
Komentarze (21)
Mnie się też podoba
Pozdrawiam:-)
myślę, że Annom szczególnie się podoba.
Ładnie wyszło
Niebiosa westchną pewnie jeszcze nieraz.
Bardzo ładnie. Zawsze warto mieć swojego patrona -
pośrednika u Boga.
Pozdrawiam serdecznie.
Z pewnością Annie się spodoba tak, jak i mnie :)
Pozdrawiam i daję plusik :)