alpinista
od wiersza do wiersza
dzwoni dzwoneczkami
z natchnionego miejsca
zapala słowami
zazdrosnym pazurkiem
skrobnie coś o rymach
przeskakując górkę
na wzgórze się wspina
frustracja jak zgaga
w przełyku wciąż piecze
wartość niedomaga
za sławą się wlecze
od wiersza do wiersza
kaprysami ciska
szuka swego miejsca
skała ciągle śliska
Komentarze (10)
Oj, sliska ta skala...:)
Myślałem, że to będzie o górołazach, a tu zupełnie o
inną wspinaczkę chodzi. Według mnie zupełnie inne
nożyce powinny się odezwać niż te, które zadżwięczały.
hmm... ciekawe :-) i każdy robi rachunek sumienia, czy
to aby nie on ;-)
Villainku - ja tez to odbieram osobiście. Może z
jednym wyjątkiem. Jestem turystą górskim, ale Alp
jeszcze nie zdobyłem. Brak funduszy.Natomiast bardzo
się staram o to, by nie ciskać kaprysami. Wolę w
kolegów i koleżanki ze szlaku ciskać śnieżkami.
Pozdrawiam serdecznie.
Słodziutko u Ciebie:)
każda wspinaczka kiedyś się kończy..tylko nie wiadomo,
czy bardziej interesująca jest ona sama w sobie, czy
cel, do którego zmierza...
Skoczywierszyk;) o przepraszam, miało być - skoczny
wiersz;) Pozdrawiam)
..."od wiersza do wiersza
dzwoni dzwoneczkami"... OK!+
fajna fraszka o wierszowiczach ...pozdrawiam
ciepło....
Oo, to pewnie o mnie :)..Bo kiedy więcej czasu, to
czytam wszystkich..nie tylko tych znanych ale i też
tych mniej.. M.