Anioł Ostatniej Chwili
Zabłysła łza.
Płynie powoli,
Wręcz leniwie,
Zostawiając po sobie
Mokrą ścieżkę-
Ślad swej obecności.
To Ona płacze,
Ale uśmiecha się przez łzy
Do Niego.
Opuszcza ją.
Odchodzi.
Choć nie chce.
Oboje nie wierzą,
Że ta ostatnia chwila
Jest tym cyzm jest.
A jest pożegnaniem.
Niedawno...
Ich dwójka...
Nie wiedzieli,
Że będą razem.
Choć jedno kochało
Drugie nie wiedziało...
Bali się zrobić ten 1 krok.
I nieśmiało, niewidzialnie
Próbowali do siebie dotrzeć.
Udało się.
(Nie na długo)...
Nagle!,
Pojawiła się ta trzecia.
Niczym wygłodniala lwica
Rzuciła się na Niego.
Pożerała kawałek po kawałku.
A On nie wiedział.
Ani Ona...
Cieszyli się
Nieświadomi,
Że ta trzecia
Uczepiona na siłę, niechciana
Zabiera Go ze sobą.
Na zawsze...
Była zła,
Czekała.
Chciała tylko Jego.
Choroba- siostra śmierci.
Atakuje bez powodu
I bez ostrzeżenia.
Czasem niszczy coś...
Coś pięknego i rzadkiego.
A czasem pomaga.
Choć tak na prawdę
Nie wiadomo w czym.
Zdławiła krzyk
Skuliła się w kiącie.
Rzewnie płacze.
Szlocha.
Tęskni.
Kocha.
Myśli.
Zaszokowana
Jego szybkim odejściem,
Niewierząca.
Oszołomiona,
Rozgoryczona,
Rozżalona.
Rzuca się i miota.
Walczy z sobą,
Chce uciec.
Gdzie? Nie wie...
Zostaje.
Ja to widzę,
Chciałabym powiedzieć jej
"Będzie dobrze,
Nie płacz, nie martw się".
Wiem, i tak nie pomoże.
A ona jeszcze bardziej zamknie się w
sobie...
Żal mi
Tej miłości.
Nie wiem co Ona czuje.
Ale przynajmniej zakosztowała
Takiego uczucia. Zazdroszczę.
Jeszcze się nie poddała.
Podchodzi do jego ciała,
Całuje,
Dotyka dłoni
I szepcze coś na ucho.
Przez chwilę patrzy w górę.
Jakby czekając pomocy.
Modli się.
I...pada martwa
Na Jego jeszcze ciepłe
Ciało.
Nie do końca wierzę...
Czy to dobry Bóg
Ściąga ich do siebie?
Razem będą w krainie wieczności,
Nacieszą się sobą.
Będą tulić się
Szczęśliwi.
Nie!
Koniec.
Wychodzę.
Oglądam się,
Uśmiecham smutno.
Idę dalej.
JA- ANIOŁ OSTATNIEJ CHWILI
PO RAZ PIERWSZY PŁACZĘ.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.