Anioły śmierci
Zamazały się krawężniki
Nie widać żadnej granicy
Jest ciemno, cicho i pusto
Blask palących się zniczy
Może kiedyś cię spotkam
A jak się wtedy poznamy?
Nie znam oczu, ani glosu
Ważne, że siebie czekamy
A co jeśli nigdy nie ujrzę
W lustrze łun cienistych
Odbić smug twego cienia
Płomieni serca ognistych?
Pisz łzami po ścianach
I giń na rozstaniu dróg
Krzycz jak najgłośniej
Błąkaj się tak jak Bóg
Nie skrzyżowane lęki
W notesie pozostają
Gdzie rodzi się mgła
A anioły uśmiercają
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.