Artystka życia..
Dla tych, którzy oddychają Marzeniami..
Czuła tą zimowa porę, która się zbliża,
czuła, że,
malała i malała, codziennie okradała siebie
samą z drobiny tego co nazywała światem,
lecz gdzieś indziej, równolegle budowała
własną przestrzeń, w której sekundami
szukała kawałka czasu na bycie sobą tam
subtelnie i powoli dotykała myśli..
powtarzała partiami wspomnień te same
gesty.. zaciskała dłonie Nadzieją, zbliżała
podmuchem Marzeń do oczu wypełnionych
dotykiem przeszłość Codziennie uciekała od
tego co zadawało jej taki ból.. uciekała od
samej siebie na płaszczyźnie zamkniętego w
sobie lęku stawiała codziennie własne ja
staczając pojedynek o oddech łzami kreśliła
nieśmiało sens bycia selekcjonowała
ostrożnie każde tchnienie, które wymyśliła
otwierając przestrzenie swej Duszy jej
lekki dotyk inspirowany ciszą umysłu
śledził to co istotne w prawdzie zwanej
życie Nigdy nie zamknie tego co zwykła
przedstawiać jako idealne pragnienie swej
kruchej egzystencji Stała się więźniem
własnego psychicznego funkcjonowania
Wymagano od niej, by myślami ukazała
światu siłę upadku dotychczasowej pasji
jednak Ona inspirowana pragnieniem
poznania odległych Nadziei, każdego dnia
zakradała się cichutko w magiczne miejsce
swych wyobrażeń jutra trzymając w dłoniach
świat oślepiony ciepłem uczuć Dłonie biegły
by dosięgnąć tajemnicy tak upragnionej
dotykiem cienia bezpieczeństwa, który
oczyma wyobraźni widziała ilekroć opadały
depresyjnie jej zmęczone błagania
Przesiąknięta banalnością tego co nazywała
Szczęściem nie umiała odnaleźć nawet
drobiny entuzjazmu we wszystkim ironia jej
wytrwałości w ty, że jeszcze była
zaskakiwała ją codziennie innym odcieniem
zadawanego jej bólu Gasiła go chwilami
Pozory w jakich żyła nauczyły ją, jak
szybko paranoja bycia słabym oddaje nam
to co gubimy zabierając w zamian oddech..
szybko zrozumiała, że to co zespala każdą
jej komórkę to porażający strach strach,
że nigdy nie odzyska siebie Istotą jest
spojrzenia stał się obraz przeszłości
zamknięty w Nadziei postrzegała świat jako
ułudę ludzkich ambicji, dla Niej liczyło
się tylko to co schowała tak głęboko, że
żadna siła nie była w stanie nawet drgnąć
jej samej.. Kawałki siebie pogubione w
świecie, w którym nauczono ją jak się
odchodzi, zbierała sukcesywnie starając się
jakoś przetrwać Artystka życia , chciała
nią być nie brakowało jej inspiracji bo
myśli było tysiące obrazów setki a uczucie
zawsze było i będzie jedno - to samo
Malała i malała, aż zniknęła
zupełnie– tak jakby nie istniała
nigdy… i nastała w jej Sercu
Zima..
życzy wypełniona po same brzegi wrażliwością GypsyGirl...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.