czekając na znak...
Siedzę sam opętany myślami,
wyczekuje Twego przyjścia,
za oknem pada leniwie deszcz,
ciemna przestrzeń w oddali,
i tylko migocząca lampa gaśnie, zapala
się,
jak w moim życiu nadzieja,
nadzieja, że przyjdzie czas.
Wspomnienia...kilka zdjęć,
chwile radości i smutku,
dni spędzone razem,
całe godziny wypełnione miłością.
Lecz przyszedł ktoś i zmieniło się
wszystko,
jak czarny duch wkradł sie do życia,
powiedział parę słów i zostawił
niepewność,
zostawił pieczęć pomiędzy Nami...
Teraz masz wolność,
uwolniona od przeszłości,
już nie będzie krzyku,
płaczu w poduszkę,
już nie musisz uciekać.
Ale czy jestem jeszcze ja?
Chcę zatańczyć z Tobą jeszcze wiele
razy,
chcę byś czuła się jak w niebie,
lecz czy możliwe to jeszcze jest?
Pozwól mi zniszczyć tą niepewność,
pomóż odnaleźć ta drogę, którą szliśmy.
Sił mi już brak, lecz szukam jej,
za Nas dwoje.
Czekam na Twój znak, kilka słów,
jakiś gest, że jest już dobrze,
że nie ma Ciebie, że nie ma Mnie,
Bo jesteśmy MY...
Tylko czekam na znak...
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.