Z Autu
Z autu
Drogę do szkoły zaczynam trzydzieści minut
po szóstej , nigdy wcześniej.
Nawet jeżeli nie śpię . Próbuje zmyć z
twarzy słonia. Zostaje.
Po drodze jest kwiaciarnia-wiem, nieraz
kupuje młodzieżowe wiązanki.
Mam czas więc zbieram na wino, pani da
złotówkę-nieraz daje
kiedy mruczę whiskey moja żono
Patrzą na mnie. Dla zmyłki zeskrobuje
resztki asfaltu z butów,
Kolana puchną i gniją przez
siedemnastoletni nacisk prostego kąta
Z każdym krokiem wydaje huk- nigdy nie
staram się iść ciszej, nawet w niedzielę
Nie biegam. Słyszę-czubek, wyciągam książkę
Gasną szepty- Czytam więc nie jestem głupi,
nieraz dziwny
Dostawiam ostatnie kroki.
tylko ja jestem spocony- po zmianie
otoczenia. Śmierdzę
nie mam odorantu więc idę na lekcje, nie
słucham
na każdą okazje mam milion myśli. Jakby
co-tak w kółko
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.