Azorek
Jak to było z Azorkiem...
Pewien Azorek w każdy wtorek
Spotyka swą ukochaną.
Jest taka śliczna, taka puszysta,
Milusia na imię ma.
Tęskni wciąż za nią i ciągle marzy,
Że znowu ją zobaczy.
Pobiegną razem wzdłuż znanej łąki,
Będą się bawić merdając ogonkiem.
Milusia jest malutka i cała bielutka.
Na lewym oczku ma brązową łatkę,
To ona dodaje jej tak dużo uroku.
Właśnie tą łatką Milusia go zaczarowała,
Gdy bystro oczkami czarnymi spoglądała.
Azor ma imię takie niemodne,
Bo kto dziś tak psa nazywa ?
Wolałby być Brytanem lub Rambo,
A nie Azorem zwyczajnym.
Lecz kocha bardzo swą Panią Dorotę
I o nią dba i jej broni.
Nogi jej grzeje, gdy czasem uśnie
Zmęczona w bujanym fotelu.
A teraz nie może już się doczekać
Na następny wtorek,
Gdy pójdzie ze swoją Panią Dorotą
Do jej sąsiadki Zosi
I znów Milusię tam spotka.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.