Aż...tu nagle...Ty
Balansowałam na krawędzi snu,
tańcząc szalone tango nad przepaścią.
Zawsze o krok za daleko.
Kręciłam się w kółko jak wariat,
biegając wokół niemego kamienia,
który miał być moim sercem
Nie widziałam ludzi ani ptaków,
które wysoko nad moją głową
wzywały do nawrócenia.
Nie było nowych dróg ani drogowskazów,
które On
obiecał postawić na mojej ścieżce.
Aż
Tu nagle
Ty
Zachwycił mnie błękit Twoich oczu,
siła rozpostartych ramion,
otwarte dłonie,
czekające na mój gest.
Dzikością swoją uprowadzona
uciekłam od Ciebie.
Nienawiść gotowała się we mnie.
Niemy krzyk…
Płacz…
Zachwycił mnie spokój Twojego spojrzenia
i delikatna pieszczota Twych słów na moim
ciele.
Wzdrygnęłam się cicho
gdy odkryłeś mnie
całą,
bez względu na względy
i ludzkie języki.
I zostałeś,
ramionami uciszając burzę moich myśli.
…gdy się obudziłam
mój płacz rozdarł niebo,
tylko sen….
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.