BAJKA O JESIENI
Pożółkłe liście czerwone,
na trawie leżą
już nie zielonej.
Kasztany dawno pozbierane,
pod łóżka baby powrzucały,
by śniło się przyjemniej,
a bolesne ciało
wnet ulgę otrzymało,
kasztany lecznicze są przecież.
Żołędzie jeszcze pozostały,
choć z dębów już pospadały
z pierwszym mrozem.
Za pokarm dzikom posłużą
gdy śnieg ziemię pokryje,
wnet wsadzą w nią swoje twarde ryje
i głodu nie zaznają,
raczej tę zimę przetrwają
bo obrodziły dęby żołędziami,
kasztany kasztanami,
jarzębina też owoce zostawiła.
Urodzajna będzie tegoroczna zima
i nawet kalina, czerwona kalina
wcale nie odpuściła.
Lesie mój przepiękny!
Widziałam dziś sarenkę,
królika niebieskiego,
jelonka prześlicznego
i małych dzików gromadkę,
uciekłam jednak
prowadzone były
przez zaborczą matkę.
To bajka o jesieni,złocistej,
kolorami mieniącej ziemi
gdy promieniami słońca oświetlona
urzekła mnie
gdym weszła w las zasmucona,
bo oto smutki tu zostawiłam
zanim ten las w pośpiechu opuściłam
i powietrza nabrałam w piersi
wtem świat wydał się piękniejszy
a przecież problem miałam wielki
z nim przyszłam
by tu zostawić swoje udręki
do brzozy przytulić się chciałam
bym nie zemdlała.
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.