Bajka ludowa...
...cyli jak siem chop nie łuzenił
Była kiejdyś se dziewcyna,
jakiej chyba nigdzi ni mo,
Łocy takie, łolaboga.
włosy corne, pikna noga.
I był chopok, kiejby tur -
smalił do nii kiedy kur
pirsy zapioł pod stodołum -
on jus wołoł jom od domu.
Łuna jimu słowo dała
ze poceko, bydzie trwała,
kiedy chopok pódzie chaw -
w świecie łatwić wiele spraw.
Minuł rocek i dwadzieścio -
cas we świecie sie zacieśnio.
Wrócił do nii z drogi smat,
kiejby młody stary dziad.
Psybył do nii całkim z rana,
a wybranka ni wyspana.
Zamkła skobel, ni wpuściła,
dla innego była miła.
A łun patsył w jej obyńście -
nie dla starca takie scynście.
Jak by w polu, w izbie oroł,
kiej go siwym Bóg pokoroł?
Jaki moroł z bajki dawny?
Zyń sie pókiś chopok ładny.
Kiedyś starzyk, w ten cos zryncnie,
sam załatwioj sprawę ryncnie.
Komentarze (14)
Dobry humor podany w ciekawej gwarowej oprawie:)
Pozdrawiam
Marek
Oj, uśmiałam się :) Trudno gwarą się czyta, a pisze
pewnie jeszcze trudniej, podziwiam :)
Nie dla wszystkich czas równo płynie. On już był stary
dziad, a ona jeszcze miała amatorów. Więc pointa chyba
jest taka, że należy dbać o siebie, by wyglądać na
tyle, na ile się czuje.
Wszystkim dziękuję za czytanie i cierpliwość w
odczytywaniu onego zapisu quasi gwarowego.
Ale ubawiles! :)))
Przed ta bajka ludowa,
niech sie kazda inna chowa.
Pozdrawiam . :)
Witaj Goldi:)
Jestem bardzo na tak.Acz również za "jakby" :)
Pozdrawiam:)
:))))))) sama prawda.
:)) Ubawiłeś.
Pozdrawiam
Qrcze... _weno_, toż to Twój wiersz z maja, 2014. O
samotności.
Śliczny...
I Smutny.
Uciekł mi wers
...usta o regularnych rysach
na wyhaftowanej poduszce...
Zamiast komentarza:
Z braku natury
Z rozmarzeniem i westchnieniem
patrzył na namiętne, malinowe
usta o regularnych zarysach.
Księżyc podglądając przez firanę,
widział smutne oczy samotnego pana
wodzącego palcami po obrzeżach
pulchnych lekko wydatnych wargach.
Z policzkiem przytulonym do jaśka,
marzył o innych częściach ciała.
Serdecznie pozdrawiam :)
:-)))))))))))))
Nikt mnie od dawna tak nie rozbawił!
Pozdrawiam serdecznie, Goldenie :-)))
Amen! -
chciałoby się rzec, ale...
Chyba muszę się zastanowić... Nad puentą w
szczególności ;-)
Świetny wiersz, świetna ironia. Jak na dzień chłopa
przystało ;-)
cóż, wyszedł na głupka.