Bal...
dla wszytkich.... którzy nie umieją sobie poradzić z życiem...
Gdzieś w środku rodzi się nienawiść,
niedosyt w sercu, ból i żal...
Gdzieś potem rodzi się zawiść
zmieniając radość, w zmartwienia bal!
Już tylko Wiara
ugasić może, przeszkodzić w balu...
by nad głowami gości zabrakło pary żalu!
Choć tylko sztywno, przeraźliwie tańczą
pary,
Trzeba mieć nadzieję, zwalczyć strach, jak
czary...
Na balu taniec łez, bólu, zmartwień,
żalu!
Uwaga na świece! dojdzie do pożaru!
nieuwaga, gdy mnkie się przez życia
okruchy...
pozostaje wiara, nadzieja. moc...
skruchy...
chciałam się wytłumaczyć. jak można zauważyć świece są dla mnie czymś innym niż światłem(nie tylko w tym wierszu) niekeidy ten wiersz moze byc nawet dla mnie zatrudny ;P
Komentarze (1)
witam.nie umie sie doszukac sensu.poczatek ok ale
potem bardzo Ci sie to pokręciło.to tylko moje skromne
zdanie.życze miłego dnia i pozdrawiam