Ballada w sumie o rowerze...
ta jednopłciwa w sumie ballada
zaczyna się od welocypeda
te choć łańcuchów jeszcze nie miały
to bez problemów się poruszały
zaczęły kręcić pokątnie wszędy
poprzez tak zwane „nożne napędy”
gdy wymyślono do nich łańcuchy
jęły uprawiać to też dziewuchy
teraz rowery partnerskie mamy
jedne są z ramą drugie bez ramy
są też podwójne czyli tandemy
te to dopiero homorowery
bywają także rowery inne
zwane biegowe albo dziecinne
są bez „napędów” jeżdżą bezgłośnie
lecz nie wiadomo co z nich wyrośnie
rower to piękna rzecz i mało waży
szkoda że napęd źle się kojarzy
a jednak można pisać o "tym" nie mówiąc o tym...
Komentarze (19)
ok. dedykację skasowałem, choć oburzony byłem z
obnoszeniem się wszędzie z tym gejostwem...z gejami
jest podobnie jak z Żydami, z wszystkich się można
śmiać tylko nie z nich, bo zaraz twierdzą że to jest
atak na nich...!!!
ad. wiesiołek
co do dedykacji - rzeczywiście, nie smaczne. Jednak
jestem zdania, że
z gejów można się śmiać tak samo jak z księży czy
polityków.
*nie śmieję się tylko z ludzi
chorych.
Mnie nie przeszkadza afiszowanie się ze swoją
sex-orientacją. Skoro jedni bejowicze mogą podkreślać
swoją gorącą wiarę w boga, to czemu innym zabraniać?
Dlatego te zapiski dodatkowe do tekstu są dla mnie nie
do zaakceptowania. A sam tekst dość pomysłowo
"rozegrany", choć ograny do bólu zębów.
Może warto dopracować rytm?:)
Dobry podtekst. Uśmiechnął:)
Klimat ironiczny jak dla mnie.