Bez pożegnania
Smutne myśli oplatają głowę
bezsennymi nocami
drążą w mroku korytarze
ostrymi szponami wyciągają na wierzch
przykrości
z wielkiej przyjaźni
jak z kryształu po zderzeniu ze ścianą
posypały się odłamki
poraniły mi dłonie usta brzuch
bolało
bo łatwo odejść bez pożegnania
z suchymi oczami
sztucznością wymalowaną na twarzy
nowym fluidem
Natura
teraz w oddali
ze śmiechem i obojętnością
ja walczę Ty walczysz
już o inne wartości
amen
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.