bez prądu
w jeziorach źrenic zapomniane twarze
po ciemnej stronie na szlakach donikąd
myśli w kamieniu zawsze mają skazę
chociaż pieszczone skrzypcową muzyką
wioliny łkają postrzępione nuty
upadające jak łzy na kamienie
oni wciąż patrzą i będą dopóki
słów nie odnajdę co są ukojeniem
na tamtym brzegu nie bijące serca
drewnianych krzyży otoczone kręgiem
zaciskam palce i piórem się wwiercam
w atrament myśli z których wersy przędę
i białe plamy stają się błękitne
maleńkich liter płyną korowody
może znów róża w mej duszy zakwitnie
zroszona strofą co jest kroplą wody
Komentarze (16)
Az wstrzymalam oddech...tak piekny jest Twoj wiersz,
chociaz smutny.
Pozdrawiam:)