Bez śladu
Dla siebie...
On z gałęzi drzewa spadł
sfrunął z dalekiego nieba
chwiejnego burzliwego płomiennego
Wąż go kusił
Anioł namawiał
Wybierał
Przebierał
i wciąż spadał
Wybrać
nie wybrać?
Spadać?
nie spadać!
Złapał się zła nieba
Spadając zamknął oczy swe
przeżegnał się
Upadł bez śladu żłobienia
zły wybór- nieporadna istota skazana na śmierć
autor

KrzykZachwytu

Dodano: 2007-03-20 13:23:41
Ten wiersz przeczytano 535 razy
Oddanych głosów: 6
Aby zagłosować zaloguj się w serwisie
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.