Beztlen
Moje wnętrzności
osiągnęły
niebezpieczną granicę
kilku gigapaskali
Rozpięty na ramionach
rozrywany od środka
dyndam
rozglądając się dokoła
dyndam
nie mając punktu zaczepienia
pękają naczynia krwionośne
pęka skóra
pęka serce
taki popękany
jak sucha ziemia
z rozoranym ciałem
chłonę wszystkimi otwartymi ranami
tę miłość
która jeszcze na świecie pozostała
nie ma jej w powietrzu
nawet tych podręcznikowych
dwudziestu jeden procent
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.