Białe mewy
Zamilkł szum fal
krzyk spłoszonych mew
Ucichł śmiech
porcelanowych naczyń
kieliszków dźwięk.
Spadł biały welon
na szafy dno z pościelą
Na pustym brzegu życia
jest inaczej jak było widać
z tamtego klifu.
Jak dwa ptaki
oderwane z świergoczącej chmary
Wznosimy się opadamy
z wirem losu życia
pędzimy dalej i dalej.
Na początku ktoś rzekł
cicho do mnie
Nie pamiętam już kto
czy to był Bóg Ojciec
czy też może moja Matka
Pamiętam tylko te słowa
bądź błogosławionym
Pracowitym bądź
a zdążysz uwić
radosny dom .
Na pustym brzegu życia
na urwistym szczycie skał
Zbudujemy piękny dom
a będzie cichy
i pogodny będzie on.
A kiedy przyjdą dzieci
zabrzmi zadrży
Jeszcze mocniej!!
jak serce! jak dzwon!
Będzie on zapłatą
za życia smak
Będzie jak róża
na szczycie skał
Z fortecą miłości
i świetlistą bramą
do gwiazd...
Moja Anno.
Komentarze (63)
W tym pustym życia brzegu pojawia się nić nadziei i
życia...i to jest dobre...pozdrawiam cieplutko
urzekajacy...pelen wiary milosci nadziei.
bardzo mi sie podoba:)
ps dziekuje za odwiedziny i komentarze:)
Pięknie napisane i z dozą obfitej miłości.