BILET ULGOWY
Ustawy się zmieniają, ludzie nie.
czekała na autobus.
ósmy miesiąc bezczelnie
sterczał spod kożucha.
"szkolny" rzuciła w stronę kierowcy.
kobiety wysuwając
znaczącym ruchem
brody zaszeptały
" widzi pani, co za czasy !
z brzuchem do szkoły !.
jak się ma dzieci i chłopa
prosze ja pani, to gary i robota." *
zaparowane szyby
ociekały skroplonym jadem.
przenosząc ciężar z jednej
na drugą nogę kiwała się
w takt wyrytych w pamięci słów
-kochaj bliźniego swego...
2009.02.19
* fragment autentycznej rozmowy
Komentarze (19)
Niechętnie chwalę, ale muszę za temat i oryginalność
narracji. Ten urywek:"jak się ma dzieci i chłopa
prosze ja pani, to gary i robota." * " wydaje mi sie
obcy nic ważnego nie dodaje i psuje dramaturgię.
Doskonale to napisałaś... Poznałem te opiniotwórcze
panie aż nadto, jeszcze jako student z dzieciakiem, a
będąc belfrem nie raz musiałem bronić te dziewczyny
przed "życzliwymi"...
Najgorzej, że ci co mają najwięcej do powiedzenia
siebie nie widzą.
no bo co... ósmy miesiąc i bezczelnie jeździ
autobusem, podwójna a na połówce i pewnie chciałaby
jeszcze, żeby miejsca jej ustąpić... taką rozmowę
mniej więcej słyszałam jak w ciąży chodziłam
(rencistka w ciąży w ogóle nie do pomyślenia)