Bisów nie przewidziano
Inspiracją do tego wiersza była moja olbrzymia chęć odpowiedzi p.A.Osieckiej na piękny tekst p.t. "Niech żyje bal"
Gdy Bóg da znak i gdy się stanie, że w byt
swój wejdziesz po niebycie.
Rozpocznie się szaleńczy taniec, co się
nazywa „twoje życie”.
To takie tango argentyńskie. To taki walc z
okolic Łodzi.
Wszystko w nim śmieszne i kretyńskie i nie
wiadomo o co chodzi.
To taki kankan z Kołomyi, flamenco rodem z
Częstochowy.
Tylko ten kamień co u szyi utrudnia
podniesienie głowy.
I te na nogach ciężkie trepy co nie pozwolą
na hołubce.
Ręka do ręki wciąż się lepi. I dalej
głupcy, wkoło głupcy.
I para w prawo, para w lewo i para z ust i
w gwizdek para.
I w myślach każdy jedno śpiewa. I trara
rara, trara rara.
A spadające krople potu stukają w rytmie
pasodoble.
i nikt się dziś nie trzyma płotu i co
niedobre jest dziś dobre.
I co nieładne jest tu ładne i co nieszczere
jest tu szczere.
Układy się nie liczą żadne. Każdy jest
swoim fordanserem.
Orkiestra. Głośniej, do cholery. Niech
dźwięk się falą wlewa w uszy.
I raz i dwa i trzy i cztery. Niech ciało
słucha rytmu duszy
i niech ten rytm jak wielkie morze falami
przez nas się przelewa.
Kiedy się śpiewać już nie może niech „usta
milczą, dusza śpiewa”.
I jeszcze krok i w barze seta, tak dla
dodania animuszu,
i dalej w tan, bo gdzieś tam meta, do
której wszyscy dotrzeć muszą.
I jeszcze dwa obroty w prawo i podskok w
górę i z przytupem
i dalej, dalej, dalej żwawo, i nie chowamy
się za słupem,
bo sprawne oko Wodzireja dojrzy nas i
wyciągnie z mroku.
W tańcu jedynie jest nadzieja. We wspólnym
rytmie wspólnych kroków.
I krakowiaczek, obereczek i kujawiaczek,
Boże prowadź.
W oczach błysk wypalonych świeczek i byle
tu nie zwymiotować.
W powietrzu tylko kurzu kłęby i huczy,
dudni cała sala,
a jeszcze przez ściśnięte zęby tralalalala,
tralalala.
Na twarzy przyklejony uśmiech jak maskę los
ci pozostawił,
tu kogoś dotkniesz, kogoś muśniesz „Pardon,
no jak się Pani bawi”.
Orkiestra, głośniej. Co wy śpicie. I skąd
te dziwnie smutne miny,
wszak taki taniec to jest życie i nie
marnujmy ni godziny.
I dalej wkoło, dalej wkoło parami, grupą,
całą zgrają
z pieśnią na ustach i wesoło. Na bis nam
przecież nie zagrają.
Komentarze (22)
Bez refrenu śpiewa się nieco gorzej, nawet się głupio
zaśpiewało:
"i w odbyt wejdziesz po niebycie..."
Wybacz:)))))
jeszcze raz wróciłam poczytać- świetny
Jak na piosenkę, dobry tekst. Pozdrawiam miło.
Świetny tekst.Bardzo mi się podoba,tym bardziej,że
uwielbiam A.Osiecką,sama nawet napisałam jeden tekst o
nie,nie ma go co prawda na beju...
Pozdrawiam serdecznie:)
SUPER- prawdziwe życie w szalonym tańcu i bisow nie
bedzie...
A kto by chcial podpierac sciany tego przybytku,
symulowac,
ktos mu wyspiewa "w tany, w tany!", aby po czasie nie
zalowac.
Jesli nie tanczyc jak korowod, to choc na scenie w
drumm uderzyc.
Bo bal nie po to jest, by przestac,
lecz by, tra-la-la -la... go przezyc.
Świetny tekst, brawo.