Bogaci żebracy
Bogaci żebracy.
Wszędzie ich widać na ulicy,
Pod kościołem, na dworcu głównym,
Żal patrzeć, jacy nieszczęśnicy,
Chcieliby się z bogatymi zrównać.
Jest to zajęcie obelżywe,
Ale pokora wieńczy dzieło.
Żebrak, przez cały czas się kiwa,
Myślisz, że mowę mu odjęło.
Co chwilę moneta zabrzęczy,
Ktoś znowu rzucił mu złotówki.
Żebrak je bierze, coś zajęczy,
I szybko chowa do „podkówki”.
/portmonetki/
W chwili gdy zjawi się policja,
Żebracy nagle kończą pracę.
Robi się pusto na ulicy,
Policja zdrowie im przywraca.
Inwalidzie odrosły nogi,
Garbaty, teraz prosto chodzi.
Niemy – odzyskał organ mowy,
Bo klnie, jak mogli mu przeszkodzić?
Tylko „ślepy”, jest bez
ambicji,
I dokoła gromami ciska.
Zapomniał, że dzięki policji,
Własny narząd wzroku odzyskał.
Rozejdą się cali i zdrowi,
I każdy pójdzie swoją drogą.
Dziękować będą ministrowi,
Że dzięki niemu żebrać mogą.
Wszyscy wsiadają już po chwili,
Do luksusowych samochodów,
Pojadą do swych pięknych willi,
Na dziś wystarczy, zimna, głodu.
Jutro, od nowa zaczną żebry,
Tyle, że w innej już dzielnicy.
A jak się trafi dzionek dobry,
Wieczorem będzie co policzyć?
Komentarze (19)
ciekawy wiersz, zastanawia;)
Znam panią, która zrobiła doktorat na problemie
jałmużny w kapitalistycznej Polsce. Dzieci, które
widzimy wraz z żebrakiem (żebraczką) są pożyczone i
nie mają nic wspólnego z rzekomym rodzicielstwem
zawodowca. Jest wśród tej grupy społecznej
arystokracja i drobni chałturnicy. Widoczne jest to w
rejonizacji uprawianego zawodu. Najulubieńszym
miejscem wykonywania profesji są tereny
kościelne.Technika jest różna. Mnie ostatnio zaczepił
dobrze ubrany pan, zbierający na lekarstwo po okazaniu
recepty.Przed kościołem, do którego chodzę, klęczy
młody człowiek z tabliczką na szyi. Gdy zwróciłem
uwagę proboszczowi,to ogłosił, by potrzebujący
zwracali się do niego a on nikogo nie pozostawi
głodnym. Natomiast natrętów wchodzących nawet do
kościoła a później wysypiających się na kościelnych
schodach pośród rozbitego szkła pustych butelek goni i
dobrze robi. Pozdrawiam serdecznie.
smutny obrazek rzeczywistości...znam takich...
Witam wrobelku, nigdy na ten temat nie pisałem tak
otwarcie,bo też naprawdę nie znałem ich bliżej i jakoś
nie podpadało mi że tak może być jak Ty piszesz. Też
mam okazję ich spotykać codziennie czy to na deptaku
czy po prostu na chodnikach przed sklepami.
Najbardziej mi żal tych pod kościołem co klęczą z
różańcem w ręku,a dużo ich z Czeczeni i południowych
krajów jak i trafiają się z Polski - po tym jednak
Twoim wierszu spróbuję też troszkę obserwować, gdyż
normalnie też wrzucę do czapki czy do wyciągniętej
ręki i widzę wtenczas ich brudne niedomyte dłonie i
nie zawsze podziękują,ale że piwko mają otwarte i
pociągają to często widzę...może faktycznie masz rację
że nawet szybko zdrowieją i nad tym się nigdy nie
zastanawiałem. Bardzo ładnie oddałeś ich stan
cudownego powrotu do zdrowia, tym bardziej że to fakt
autentyczny...powodzenia