Ból samotności
Spójrz, nie ma cię przy mnie
Znowu, choć tak potrzebuje
Byś przy mnie był właśnie teraz
Każdej nocy, gdy umieram
Siedzę i nie wytrzymuje samotności
Z pokaleczonych nadgarstków
Wylewa się cały szkarłat nocy
Krzyk echem odbija się w mym umyśle
Budzi mnie z potwornego snu
Po ścianach biegną cienie
Mojego szaleństwa
Więc biję ściany pięściami
Uderzam w nie głową
Dopóki czerwień nie zaleje
Mojego widoku
Wtedy padam wyczerpana
Na rękach, nogach, brzuchu
Szkicuje żyletka rany
Wyjmuję serce z piersi
I idę ci je zaoferować
Przyjmiesz mnie?
Czy kolejny raz odrzucisz?
Ile jeszcze nocy muszę umierać
Bez ciebie?
Po policzkach znowu spłynęły
Krwawe łzy samotności
Odrzuciłeś kolejny raz serce
Tak ufnie wyciągnięte na dłoni...
"Sama! Oczy zamknięte a dusza płonie Wieje wiatr... Ty na morzu, nikt nie wie że toniesz Jesteś sama! Gdy rozpada się świat Wiara kończy się Czujesz jak czas usypia Twój gniew A Ty walczysz z tym snem "
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.