Brzeg rzeki.
Usiadła na brzegu rzeki
Wpatrzona w falującą otchłań wody.
Cieszył ją ten widok..
Od dłuższego czasu było coś,
Co powodowało uśmiech na jej powabnych
ustach.
Usiadła na srebrzystym kamieniu
Wodząc oczami po rozkołysanej wodzie.
Ucieszona każdym muśnięciem
Opadających liści..
Pogrążona w tym pięknym transie,
Zastanawiała się nad istnieniem zła.
Z jakiej przyczyny ono powstaje?
Dlaczego ciągle dręczy ludzkie serca?
Dlaczego nie pozwala być szczęśliwym?
I czemu niszczy człowieka?
Co pomaga żyć takiej sile,
Powodującej ogromne zniszczenia?
Usiadła na brzegu rzeki
Wpatrzona w falującą otchłań wody.
Wiatr lekko kołysał jej rozwiane włosy
A szum błękitnego potoku pobudzał jej
nieśmiałe zmysły.
Utkwiła wzrokiem w śnieżnobiałej,
Wolno unoszącej się na wodzie, lilii
wodnej.
I chciała poczuć tę wolność.
By raz na zawsze oderwać się
Od złudnych marzeń i nierealnych myśli.
Aby na nowo móc rozpocząć niezwykły
okres
Swego bezsensownego żywota..
I udowodnić, że potrafi być lepszym
człowiekiem.
Wpatrzona w falującą otchłań wody
Skoczyła w przepaść..
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.