BZZZZ…
BZZZZ…
Przez uchylone okno w łazience
Wleciała mucha-złośnica…
Przemknęła obok dwóch umywalek,
Nie skorzystała z prysznica…
Węchem kierując się niezawodnym
Prościutko do kuchni wpadła!
Kucharka właśnie obiad pichciła…
Mucha na stole usiadła…
Szuka cierpliwie, lecz bezskutecznie,
Choćby jednego okrucha.
Zła, poderwała się, bzycząc głośno,
Tuż koło kucharki ucha!
A ta złapała ścierkę czyściutką,
I kilka razy machnęła...
Pech! Nie trafiła! Mucha beztrosko
W stronę patelni umknęła…
Zapach rozkoszny ją oszołomił,
Nie jadła od rana przecież!
Już miała przysiąść, a tu pokrywką
Znów oberwała… po grzbiecie?
Nerwy ponosić ją zaczynają…
Przeczuwa… z obiadu nici!
Miota się, wściekle o szybę tłucze,
I bzyczy, bzyczy i bzyczy!
Kucharka za nią, tym razem z packą,
I wymachuje na oślep!
Kotlety dymić już zaczynają…
Oj, przyjdzie chyba dziś pościć!
Wylądowała w zlewozmywaku
Zielona mucha zgłodniała…
Chciała przynajmniej kropelkę wody
Wypić… i packą dostała!
Obiad przypalił się w międzyczasie…
Poszły na śmietnik kotlety!
Chmara much głodnych tam je znalazła…
Prócz tej złośnicy, niestety!
Komentarze (22)
:) fajne:)Pozdrawiam serdecznie:)
Świetny, to była ucha podpucha, by inne nie miały
pustego brzucha:))))
Fajnie napisane. To była mucha społecznica, a nie
złośnica. Wywalczyła jedzenie dla całego stada much i
bohatersko poległa
w boju:)) Miłego dnia
A to pech. Obiadu nie będzie.
Ubawiłem się czytając twój wiersz. Tak trzymaj.
super piszesz z takim polotem pozdrawiam
A to mucha łakomczucha!
Wiersz świetny, nie tylko dla dzieci.
Mucha ma też drugie życie
i z góry spogląda,
teraz wolna jest jak ptak,
widzi to co było...
lepiej chyba ścierką być...
innych by się biło.
Pozdrawiam serdecznie