Chodź...
Chodź... otulę Cię skrzydłami
i na nowo rozpalę ogień miłości między
nami...
Sprawię, że znowu uwierzysz we mnie..
I nie będziesz w zwątpieniu wołał
nadaremnie bym wrócił
I Twe martwe serce do życia
przywrócił...
Chodź... nie lękaj się...
Tak bardzo pragnę Cię
Wciąż czuwam przy Tobie
w nocy, czy we dnie...
I mam nadzieję, że wkońcu pokochasz
mnie.
Chodź... bo ja ciągle czekam
i pukam w zamknięte serca drzwi...
Choć tak długo to trwa, ja nie
narzekam...
Bo kocham wszystko w Tobie,
więc proszę otwórz mi.
Chodź... tak bardzo Cię potrzebuje
i gdy cierpisz, gdy Twe serce choruje...
Jest mi ciężko, gdy widze łzy w oczach
Twych..
Tak blisko jestem przy Tobie,
że czuje oddech Twój....
Dotykam twarzy, ocieram łzy, zabieram z
serca ból...
Niech dziś będzie on cały mój...
Twoje rany w mym sercu wyryły ślad,
a moja miłość do Ciebie i tak się nie
zmienia mimo lat...
Chodź... proszę, nie bój się mnie...
nie uciekaj przede mną...
nie odrzucaj mnie..
bo kocham Cię...
Jezus
Komentarze (0)
Jeszcze nie skomentowano tego wiersza.